Francuski intelektualista Alexis de Tocqueville (1805–1859), jeden z ojców założycieli współczesnej socjologii, jest znany z dwóch słynnych dzieł. Są to O demokracji w Ameryce (1835/1840, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2019) i właśnie Dawny ustrój i Rewolucja (1856). Kilkadziesiąt lat po rewolucji francuskiej z 1789 roku Tocqueville zastanawia się nad przyczynami, dla których wybuchła. Z niezwykłą przenikliwością tropi w niej pozostałości ancien régime’u, a nawet średniowiecznego feudalizmu. Okazuje się, że wbrew powszechnemu przekonaniu rewolucja przejęła, a nawet wzmocniła te elementy – takie jak centralizacja władzy, ubezwłasnowolnienie obywatela itd. Rewolucja niejako odsłoniła organiczną ułomność państwa francuskiego: niedowład tego, co dziś nazwalibyśmy społeczeństwem obywatelskim. O ile amerykańską „rewolucję” przeprowadzali wszyscy Amerykanie oddolnie, o tyle rewolucja francuska mimo chwilowego wybuchu dążeń wolnościowych była zdaniem Tocqueville’a „zamianą miejsc” klas rządzących nad głowami biernych mas. Zgromadzony przez autora materiał faktograficzny sprzed rewolucji – który zresztą jest wartością samą w sobie i składa się na fascynujący obraz życia w tamtym okresie – ilustruje jego słynne odkrycie, że rewolucja nie wybucha w momencie najbardziej krytycznym, lecz właśnie wtedy, gdy reformy podjęte przez starą władzę są na zaawansowanym etapie. Tocqueville, jak sto lat później Hannah Arendt, jest życzliwym, choć krytycznym recenzentem obu rewolucji ze wskazaniem raczej na amerykańską.